Znikające zawody – z jaką skalą mamy do czynienia?

Ludzkość już wiele dziesięcioleci temu była informowana, że ich praca zostanie w pełni zautomatyzowana. Dzięki ogromnemu postępowi technologii, który następował na początku 20 wieku.

Przeciętny człowiek czytający ówczesną literaturę mógł odnieść wrażenie, że jego stanowisko pracy przejmą roboty, a on wybierze się na zasłużony odpoczynek. Czy są poważne argumenty, by sądzić, że jesteśmy na straconej pozycji i nasze stanowisko w najbliższym czasie zastąpią maszyny? Czy istnieją zawody, które już niedługo nie będą miały racji bytu?

Dlaczego zawody przestają istnieć?

Sytuacja zmieniła się dość gwałtownie i szybko na przestrzeni lat. Kiedy nowa technologia pozwoliła na zautomatyzowanie wielu czynności w fabrykach i skróceniem czasu pracy. A więc wiele prac rzemieślniczych, które ludzie wykonywali własnymi rękoma, przestało być opłacalne.

Obecnie wśród wymarłych zawodów lub tych, które przewiduje się, że przestaną istnieć, należą m.in. introligator, kowal, pucybut, zdun czy garncarz. Chociaż oczywiście znajdą się przypadki rzemieślników, którzy w dalszym ciągu na swojej pracy zarabiają. Co więcej, wyrób ręczny będzie dla konsumenta dużo droższym wydatkiem. A dla artysty być może szansą na dalszą realizację własnej kariery. Ręcznie zdobiony i uformowany kubek od garncarza to prawdziwe dzieło sztuki.

Więcej o wymarłych zawodach (i nie tylko) przeczytasz w serwisie https://pracowity.pl/.

Co z zawodami, które już całkowicie przestały istnieć?

Ze względu na rozwój technologii, przemysł, a także uwarunkowania, kulturę i przyzwyczajenia nowych pokoleń. Zawody te, nie mają już racji bytu. Mowa tu m.in. o pucybucie, zecerze czy też kowalu. Pucybuta i kowala możemy spotkać zarabiających na swoje utrzymanie w innych szerokościach geograficznych. Dzięki wynalezieniu ruchomego druku, ręczne składanie czcionek nie jest już potrzebne i stanowisko zecera to już przeszłość.